Kiedyś na mszy ksiądz zapytał dzieci co trzeba zrobić, kiedy w koszyku mamy 7 jabłek i widzimy, że jedno zaczyna się psuć. Odpowiedź prawidłowa zdaniem dorosłego powinna brzmieć – wyrzucić jedno zepsute jabłko. Czy taka odpowiedź padła? Oczywiście, że nie. Bo logika dziecka jest zupełnie inna niż nas – dorosłych.
– Trzeba szybko zjeść 6 dobrych jabłek! – Tak brzmiała pierwsza odpowiedź, która zdeklasowała wszystkie inne. Przyznajcie, że genialna!
Ksiądz osłupiały, ludzie zgromadzeni w kościele nawet się uśmiechnęli. Dalej historia przeskoczyła na inne (właściwe, a jakże, zdaniem dorosłego) tory, o tym, że trzeba odrzucać to co złe, żeby to co dobre również się nie popsuło. Tak tak, wiadomo przecież, że o to chodziło. Był klucz prawidłowych odpowiedzi, wystarczyło się w niego wpisać. Ach te dzieci, potrafią wszystko zepsuć 😉
Pamiętam z tej sceny jeszcze jedną rzecz – ogromną radość chłopca, który wpadł na pomysł ze zjedzeniem jabłek. Było ją słychać w jego głosie. Gdyby miał przed sobą ten koszyk z jabłkami, jestem pewna, że od razu przeszedłby do realizacji swojej koncepcji.
Ta sytuacja wydarzyła się bardzo dawno temu, jeszcze zanim założyłam rodzinę, a nadal siedzi mi w głowie i co jakiś czas do niej wracam w myślach.
Jak często my dorośli jeszcze zanim ucieszymy się z naszych pomysłów, zastanawiamy się długo, analizujemy, sprawdzamy, modyfikujemy, a w ostateczności porzucamy je, nie dowiadując się nawet, czy miały sens, czy nie.
Chyba jednak możemy się czegoś od dzieci nauczyć, prawda? 😉